Jakie mam plany na majówkę?
Wyspać się. Wyłączyć budzik i leżeć tak długo aż słońce wygoni mnie z łóżka. Albo zapach parzonej przez męża kawy. Wypijemy ją spokojnie na balkonie, gryząc jeszcze ciepłe croissanty, rozmawiając o tym i o tamtym. Bez pośpiechu, na luzie, wyciągając się jak koty w plamie słońca. Będę malować paznokcie, nakładać odżywczą maseczkę na twarz, przeglądać zawartość szafy pod kątem stworzenia idealnej na majowy wypad stylizacji. Zrobię sobie makijaż z tymi wszystkimi sztuczkami, które sprawią, że będę rześka, gładka i rozświetlona. Nie będę gotować. Nie będę sprzątać. Nie będę nigdzie biec. Będę leżeć i pachnieć. Ewentualnie poczytam książkę lub wybiorę się z ukochanym na romantyczną kolację tylko we dwoje. Może odwiedzę znajomych, u których zasiedzę się do późnych godzin nocnych. Lub raczej wczesnych porannych. Wracając będę pić wino prosto z butelki i tańczyć na środku opustoszałej ulicy tak jakby jutro miało już nigdy nie nadejść. Do łóżka trafię w ciuchach i butach, rzucając się prosto w objęcia szeleszczącej pościeli lub wręcz przeciwnie: zupełnie naga, wyczerpana po dzikim seksie.
Tu następuje chwila ciszy, a potem rozlega się długi, szyderczy śmiech.