„Bóg najpierw stworzył Mauritius, wyspę na oceanie Indyjskim, a dopiero później, na jej podobieństwo, raj”
– napisał Mark Twain. I rzeczywiście wyspa ta jest miejscem bardzo urokliwym. Wybrzeżu, oceanowi, plażom nie można nic zarzucić. Hotele zazwyczaj prezentują wysoki standard. Tubylcy, czyli Kreole (co oczywiście kojarzy mi się z „Krejzole”) bardzo uprzejmi i sympatyczni. Nawet ci, którzy mieli nadzieję coś sprzedać, taktowni i nienachalni. To przemawia na korzyść wyspy. Jednak czy Mauritius jest tak wyjątkowy, że warto wydać spore pieniądze na bilet, lecieć 12 godzin i wracać tam każdego roku?
I tak i nie.