Kobieta w ciąży ma zachcianki. Mówi o tym wszem i wobec, licząc na ich spełnienie. O tym, że od czegoś ją w tym pięknym, błogosławionym stanie odrzuciło, mówi niewiele. Za pewne z racji tego, że już samo przywołanie tematu powoduje torsje i musi w trybie natychmiastowym opuścić swego interlokutora, by gnać do toalety. Zatem woli nie mówić, woli unikać. Czego? Różnie to bywa. Jednych odrzuca od mięsa, innych od zapachu Diora, albo, to już całkiem hardkorowo, od męża.
Ciążowy wstręt, czyli o tym jak zostałam statystyczną Polką
Mnie odrzuciło najgorzej chyba, bo – z racji mojego zawodu bardzo nad tym ubolewałam – od książek. Czytaj więcej