Droga Joanno! W odpowiedzi na Twój list piszę kilka słów o grzybach, pani swojego czasu i pudrowaniu trupa

pani swojego czasu

Co Ty mi tu piszesz o jakichś grzybach. Jakie grzybobranie w ogóle?! Ja nie mam czasu na takie rzeczy! Odkąd jestem na urlopie (sic!) wychowawczym, mam wrażenie, że czas się skurczył jak moja ukochana koszula w gwiazdki z Zalando, wyprana przez męża mego jedynego w 60 stopniach Celsjusza z podwójnym wirowaniem.

Czytaj więcej

Mamo, mamo, mamoooooo! Mamoza

Mam najsłodsze dziecko pod słońcem. Kochane, urocze, rozkoszne. Ale podczas okresu zwiększonej potrzeby bliskości mamy, co w skrócie nazywam mamozą, przeobraża się w dziecięce monstrum, które pragnie wykończyć nerwowo nie tylko matkę, ale także innych członków rodziny i pół osiedla. Gdybym mieszkała tam, gdzie Asia, w tym trudnym czasie zamiast iść rano po zakupy, odwiedzałabym coffee shopy. A tak… pozostaje mi jedynie melisa.

Czytaj więcej

Rodzić po polsku, rodzić po ludzku, rodzić po… prostu

Rodzić po polsku. Wstęp

Na pewno nie będzie dla Was zaskoczeniem, że HISTORIĘ ASI PORODU znam od dawna. Gdzieś od sierpnia 2015, kiedy wraz ze wszystkimi pikantnymi szczegółami zrelacjonowała mi ją przez telefon. Słuchałam z wypiekami na twarzy, uginającymi się kolanami i nieprzyjemnie ściśniętym gardłem. Wszak ja byłam jeszcze przed i czułam ogromną potrzebę zbierania wszelkich informacji na temat tego, jak ten poród tak naprawdę wygląda. Oczywiście później się okazało, że nie przemyślałam jednego. Że przecież Asia rodziła w Holandii. A rodzić po niderlandzku to nie to samo co rodzić po polsku. Ale po kolei.

Czytaj więcej