Halo, Joanno?
Jak Ci mija jesień? Mnie jakoś tak strasznie szybko. Może dlatego, że niczym stara niedźwiedzica zakopałam się pod kocem w swej norce i zamiast pogrążać się w rozpaczy, że lato minęło, pogrążyłam się w lekturze. Na całe długie tygodnie. Znasz Elenę Ferrante? Choć to imię i nazwisko widnieje na czterotomowej serii „Genialnej przyjaciółki”, to tak naprawdę Ona nie istnieje. To tylko pseudonim. Czyj? To jedna z największych tajemnic wydawniczego świata. Jeśli znasz odpowiedź, kim jest Elena, daj mi znać. Bo pokochałam Jej (lub jego!) pisanie i żałowałam, że było do przeczytania zaledwie dwa tysiące stron…
Genialna Przyjaciółka
To iście genialna w swej gęstości literatura. Wszystko mnie w niej pociągało. Forma, treść, ale chyba najbardziej historia przyjaźni. Przyjaźni między kobietami. Przyjaźni trudnej, zagmatwanej, toksycznej. Przyjaźni, której nie da się opisać w sposób jednoznaczny. W której można się pogubić. I z której można się uwolnić w tylko jeden sposób. Porzucając na zawsze jakąś część siebie. Przypomina Ci to coś? Pamiętasz pewną historię przyjaźni, która wydarzyła się naprawdę? Pamiętasz naszą Genialną Przyjaciółkę?
Czytaj więcej