Cmentarz historii Zagubionych

Oude Kerkhof in Roermond

Mój dziadek porwał babcię. To moja ulubiona historia rodzinna. Babcia była zdeklarowaną starą panną i za mąż wychodzić nie zamierzała. Dziadek natomiast, został dopiero co, wdowcem z dwójką małych dzieci. Więc żenić się zamierzał. Pilnie. W trybie natychmiastowym. No i los chciał, że znajomi znajomych podali mu namiary na jedną taką „starą pannę” z dobrym sercem. Dziadek, człowiek czynu, doszedł do wniosku, że skuteczniejsze od randkowania będzie… porwanie. I tak, zapierającą się i wymawiającą od ożenku babcię, wywiózł z Łodzi na Śląsk, do domu. Kiedy rano, do pokoju babci przybiegły dzieci i wdrapały się jej na kolana, wiedziała już, że zostanie.

I została. Żoną. Matką. Babcią. Częścią naszej rodziny.

Zero w tym romantyzmu, miłości mało, za to sto procent życia.

A skoro o życiu mowa… To chciałam słów kilka o śmierci. Bo jak wiadomo, nieodłączną częścią życia jest śmierć.

Trafiłam dzisiaj na stary cmentarz- Oude Kerkhof. Przypadkiem, nie wiedziałam nawet, że w moim mieście taki jest. Jeden z najstarszych w Holandii. Założony w 1785 roku. (Wiem, bo po powrocie do domu przeszukałam internety, poznając jego historię). Posiada 49 grobów podziemnych, do których schodzi się po schodkach! Podzielony na część katolicką, protestancką i żydowską. Jest też obszar nazwany Cmentarzem Zagubionych. Pochowani tam zostali niewierzący, samobójcy i nieochrzczone dzieci.

Czy pozostałe osoby były mniej zagubione…?

Mnie osobiście bardzo przypadła do gustu nazwa: Cmentarz Zagubionych.

Całe to miejsce przypadło mi do gustu, zresztą. Oczarowało swoim klimatem. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, bo w końcu to cmentarz.

Oude Kerkhof in Roermond

Chodziłam ponad godzinę pomiędzy nieznanymi mi grobami. Pomiędzy matkami, żonami, córkami, kochankami. Ojcami, braćmi, synami. Ile grobów, tyle historii. Tyle miłości, wzruszeń, zdrad, nienawiści. Pewnie intryg. Być może porwań. I wszystko minęło. Nie ma tego.

Tylko ból został. I pustka nie do zapełnienia.

Czułam ten ból. Czułam tę pustkę. Czułam zagubienie Zagubionych.

Przyznaję, że rozwalona emocjonalnie jestem już od dłuższego czasu. Niemałą zasługę ma w tym, obecna chora sytuacja na świecie i Nie ma Mariusza Szczygła. Po przeczytaniu reportażu Śliczny i posłuszny, pochłonęła mnie rozpacz. Czarna i bezdenna. Polecam tym, którzy nie czytali. To jak ze zwiedzaniem Auschwitz, nie chcesz, ale wiesz,że powinieneś wiedzieć, co się stało.

Każdy człowiek ma do opowiedzenia swoją historię.

Patrząc na niektóre groby, stare fotografie, popiersia, zastanawiałam się jak by ona brzmiała?

Jak wyglądało życie Żydówki urodzonej 5 Nissan 5755 roku w Auschwitz, pochowanej w 5685 roku w Roermond​? Jaka jest historia rodziców bliźniąt, urodzonych w 1948 roku i żyjących trzy miesiące?

Każdy cmentarz jest cmentarzem zagubionych.

Zaczęłam historią mojej babci. Zakończę historią, którą poznałam na cmentarzu.

Jacobus van Workum i Josephina van Aefferden. Urodzeni w 1809 i 1820 roku. Bratnie dusze, które postanowiły być ze sobą razem pomimo wszystko. Wbrew statusowi majątkowemu, wbrew różnicy wieku i wbrew odmiennym poglądom religijnym. Pobrali się i przez całe swoje życie byli razem. Kiedy Jacobus zmarł, Josephina dopilnowała by został pochowany przy murze oddzielającym część cmentarza katolickiego od protestanckiego. Sama zaś, wybrała miejsce po drugiej stronie muru. Ich groby połączone są splecionymi w uścisku dłońmi. Od niemal dwóstu lat ich ręce są połączone. Nad murem. Nad podziałami.

Cmentarz historii Zagubionych.

Jaka jest Twoja historia?

Może warto opowiedzieć ją osobiście, zanim zrobią to za nas inni.

6 thoughts on “Cmentarz historii Zagubionych

  1. A tak to prawda zarówno Asia jak i Magda mają talent do ciekawego pisania.
    A może Asiu ten cmentarz tak Cię ujął bo przypomina Ci dom? Jedno z nich ulubionych miejsc to właśnie stary cmentarz w Koźlu ,takie miejsce duszą z tymi pięknymi nagrobkami gdzie zawsze wiosną jest fioletowy dywan fiołków… Sama mam gdzieś piękną fotorelację z rodzinnego cmentarza…Muszę się przyznać,że od zawsze to były moje ulubione miejsca o zwiedzania jak również różne świątynie…albo cmentarz żydowski na Dębowej-w sumie dopiero 2 lata temu odkopany i w końcu nie w krzakach i zapomnieniu.Mało tego ostatnią przed zamknięciem wycieczka z dziećmi to właśnie min na cmentarz w Sławięcicach ponieważ przeczytałam w przewodniku po naszym powiecie,że są tam pochowani książęta zarządzający swego czasu ową dzielnicą naszego miasta…

    1. Dziękuję za pierwsze zdanie, może to dziwne, ale ja za każdym razem publikuję tekst z drżącym sercem- jak zostanie przyjęty, czy do kogokolwiek przemówi. Także takie słowa są odpowiedzią na to drżenie 😉
      Pół życia mieszkałam na przeciwko starego cmentarza, więc może cos w tym być 😉 Mój tato przynosił mamie te fiołki, o których piszesz. A mama się obrażała, że dostaje kwiatki z cmentarza 😀
      Szukając informacji o opisywanym cmentarzu, trafiłam na stronę fotografii żydowskich cmentarzy w Polsce. I właśnie znalazłam tam zdjęcia grobów z Dębowej! Które, faktycznie, pamiętam schowane w krzakach, z dzieciństwa. Na pewno wybiorę się tam, kiedy zawitam w Koźlu. I do Słwaięcic tez pojadę;) Dostałam też cynk, że w Mosznej, za zamkiem, w lesie jest stary cmentarz. Zapowiada sie wycieczka szlakiem cmentarzy 🙂 Coś niezaprzeczalnie jest w tych Domach Zagubionych Dusz…
      pozdrawiam serdecznie

  2. Asiu smutne to ze tylke osób juz odeszło. Powiem Ci jedno masz talent napisz książke . W pisaniu jestes naprawde dobra 🙂 Sciskam mocno powodzenia w dalszym pisaniu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.